Największe ziemskie SPA
Nie wszystkich z nas stać na drogie, egzotyczne wycieczki, ale wielu z nas słyszało, jak zbawienne działanie potrafi mieć słona Woda Morza Martwego i substancje zawarte w osadzie...
Filtruj według kategorii
Nie wszystkich z nas stać na drogie, egzotyczne wycieczki, ale wielu z nas słyszało, jak zbawienne działanie potrafi mieć słona Woda Morza Martwego i substancje zawarte w osadzie na jego dnie. Wszyscy widzieliśmy zdjęcia z plaż, gdzie turyści od stóp do głów pokryci błotem z Morza Martwego z uśmiechem pozują do zdjęć. Skąd takie zachowanie? Co takiego jest w Morzu Martwym, że ludzie chcą korzystać z jego zasobów?
Nie ma jednej, prostej odpowiedzi na te pytania. Morze Martwe, choć tak nazywane, jest jeziorem. Jego wyjątkowość polega na jego zasoleniu – wysoka zawartość soli sprawia, że każdy może utrzymywać się na powierzchni wody bez większego wysiłku. To zasolenie i gorący klimat sprawiają, że Morze Martwe staje się wyjątkowym zbiornikiem. Bogactwo soli i minerałów Morze Martwe zawdzięcza braku odpływów i odparowywaniu wody. Zmniejszenie ilości wody powoduje wzrost stężenia wszystkich cennych dla ludzkiego organizmu składników. Przez to mocne zasilenie w Morzu Martwym na próżno szukać ryb i roślinności – warunki te nie sprzyjają rozwojowi życia. Jednak woda nie jest zabójcza, potwierdzono bowiem, że kąpiele w takim zbiorniu oczyszczają skórę i organizm. Działanie lecznicze znane jest od tysięcy lat, już w starożytności zachęcano do picia wody z Morza Martwego i braniu kąpieli.
Bogate w minerały czarne błoto wykorzystuje się do leczenia choroby skóry i stawów. Szczególnie lecznicze właściwości substancji Morza Martwego odczuwają na sobie chorzy na wszelkie zmiany skórne. Większość z tych minerałów jest niedostępna w żadnym innym słonym akwenie.
Z czasem jednak okazało się, że Morze Martwe nie jest tak martwe, jak się wydaje. W niesprzyjających warunkach odkryto istnienie aż 11 gatunków archibakterii, czyli drobnych, pierwotnych, bezjądrowych bakterii. Archibakterie zamieszkują skrajnie niekorzystne dla życia miejsca, np. mocno zasolone wody Morza Martwego czy gorące źródła. Naukowcy wiele czasu poświęcili badaniom fenomenu tych mikroorganizmów. Klinika Lenom opracowała z czasem unikalną metodę otrzymywania archibakterii, a w efekcie stworzono metodę wprowadzenia wyciągu białkowego w kosmetyki! Ta rewolucyjna technologia chroniona jest wieloma patentami i swoje zastosowanie znalazła w specjalnie stworzonej linii produktów Dr Nona. Te kosmetyki i suplementy diety faktycznie wyróżniają się swoim specjalnym składem – technologia wcześniej opisana, znana jako kompleks bioorganomineralny, doprowadziła do fenomenalnych wręcz rezultatów wynikających ze stosowania kosmetyków zawierających ten składnik. Bio to człon określający bilogicznie aktywne substancje, tworzące się w archibakteriach Morza Martwego. Substancje te działają jako protektor membran komórek ludzkiego organizmu, mają też zdolność do odtwarzania zespołu nukleinowego komórek. Organo to związki organiczne, olejki eteryczne i aromaterapeutyczne. Mineralny to nic innego, jak opisane wcześniej minerały z Morza Martwego. Wszystkie te elementy razem tworzą kompleks bioorganomineralny, który opracowany dzięki najnowszej mikro-biotechnologii, stanowi chronioną kilkunastoma patentami tajemnicę firmy Dr Nona. Takiego składu nie można znaleźć w żadnym innym kosmetyku nawet, jeżeli bazuje on też na składnikach Morza Martwego. Technologia tego kompleksu nie została odkryta i podrobiona już od 20 lat.
Kim jest Dr Nona?
Dr Nona to nie tylko nazwa, to nazwisko faktycznej uczonej, doktora nauk medycznych, jednoczesnej założycielki kliniki Lenom. Fascynacja naturalną medycyną zrodziła się w Nonie Kuchinie w momencie jej prywatnej walki z nowotworem. Rokowania nie były pomyślne, jednak wola walki i wolny umysł matki Nony sprawiły, że sięgnęły po propozycję chińskich lekarzy – naturalna medycyna okazała się najlepszym rozwiązaniem. Dzięki temu całe swoje dorosłe życie Dr Nona poświęciła badaniu naturalnych metod leczenia. W Izraelu natknęła się na badania nad Morzem Martwym i jego składnikami, dzięki jej wnikliwości opracowano kompleks niewykorzystywany nigdzie indziej. Jako współzałożycielka kliniki Lenom, Dr Nona wspiera chorych pacjentów i uczy, jak produktami nazwanymi jej imieniem wspomóc normalny proces leczenia. Wspomóc, bo Dr Nona nigdy nie polecała całkowitego porzucenia medycyny konwencjonalnej. Oba sposoby leczenia mają służyć pacjentowi i mogą skutecznie się wspierać.
Dzięki zapałowi badawczemu Dr Nony oraz dzięki biegłej znajomości dziedziny, powstała seria produktów działających nie tylko, jak kosmetyk, ale również jak lek. Taka gałąź produktów kosmetycznych, znana z tzw. kosmetyków aptecznych, to tzw. dermokosmetyka – produkty zawierające aktywne biologicznie substancje mające działanie podobne do działania leków.
Morze Martwe dla całej rodziny
Produkty Dr Nona znalazły sobie rzeszę fanów. „Każdy z kupujących wraca do nas, korzysta z naszych porad i deklaruje faktycznie działanie tych produktów. Gdyby nie działały nie miałyby racji bytu przez już ponad 20 lat” – mówi Agnieszka Trojnar, prowadząca sklep internetowy Dr Nona. „Prowadzenie takiej sprzedaży to swego rodzaju misja – nie sprzedaż jest najważniejsza, a pomoc i uświadomienie o możliwościach, jakie daje nam sama natura. Klienci pytają nas o pomoc dla swoich bliskich: dzieci, rodziców, mężów czy żon. Czasem chodzi tylko o problemy urodowe, nie rzadziej jednak odzywają się osoby z przewlekłymi dolegliwościami, którzy chcieliby w końcu móc o nich zapomnieć” – opowiada właścicielka sklepu. Produkty marki służą osobom w każdym wieku i, jak się dowiadujemy, mogą być z powodzeniem stosowane w codziennej pielęgnacji. Liczbę konserwantów ograniczono do minimum tak, by produkty można było przechowywać przez dłuższy czas bez jednoczesnego utracenia ich właściwości.
W dzisiejszych czasach większość z nas jest zabiegana, całe dnie spędzamy w pracy, nie mamy na nic czasu. Żeby załatwić coś lub wybrać się na zakupy musimy wziąć urlop lub wybrać...
Pewnego razu klient, oglądając towar na półkach zadał pytanie: a po co właściwie jest ten płyn do usuwania unigruntu? No i miał rację, przecież zagruntowanej powierzchni nie...
Komentarze