Beroquick SL 125 – mały aparat kompaktowy, produkowany przez firmę Beier.


fotokolekcja
Beroquick SL 125 – mały aparat...
Dodano przez fotokolekcja · 2 503 odsłon

W Niemczech od zarania dziejów przemysł związany z fotografią prężnie i nieustannie się rozwijał. Niemcy produkowali najróżniejsze aparaty, od prostych konstrukcji po bardzo zaawansowane „machiny” fotograficzne. Kamera-Fabrik Woldemar Beier to fabryka założona w 1923 roku, w Freital, nieopodal Drezna, założycielem firmy był Woldemar Beier. Ze względu na długą nazwę firmy, potoczna używana nazwa to po prostu Beier. Ta niemiecka fabryka od początku istnienia zajmowała się produkcją aparatów raczej nieskomplikowanych. Już dziewięć lat po rozpoczęciu działalności, firma zaczęła produkcję aparatów małoobrazkowych na film 35 mm (w 1932 roku powstał Beier Beira). Po zakończeniu II wojny światowej Beier nadal był niezależną firmą, dopóki w 1959 roku Niemiecka Republika Demokratyczna przejęła spore udziały w przedsiębiorstwie Woldemara Beiera. W 1962 roku Beier zaprezentował swoje pierwsze aparaty półautomatyczne tzw. „Beier-Matic”. Państwo niemieckie nie spoczęło na laurach i w roku 1972 całkowicie przejęło władzę w firmie Beier, która zmieniła wtedy nazwę na VEB Kamerafabrik Freital. Ostatni aparat pod nazwą Beier został wyprodukowany dziesięć lat później, czyli w 1982 roku.

W roku 1966 firma wypuściła na rynek aparat pod nazwą Beroquick SL 125, i była to eksportowa wersja aparatu Beier Beirette VS. Oba są kompaktami małoobrazkowymi, na film 35 mm. Beroquick SL 125 jest aparatem wyposażonym w trzy czasy otwarcia migawki: 1/30, 1/60, 1/125 i dodatkowo w czas „bulb”. Migawka zamontowana w obiektywie to PRIOMAT, produkowana od roku 1952 przez firmę Zeiss Ikon. Przysłony, których możemy używać w modelu SL 125 przedstawiają się w zakresie od 2.9 do 22. Konstruktorzy z niemieckiej fabryki Beiera zastosowali ciekawe patenty w pierścieniach ustawiających czasy otwarcia migawki i ustawiania przysłon. Kręcąc pierścieniem ustawiania czasów równocześnie zmieniamy dane dotyczące czułości błony (DIN i ASA), a czułości ASA, czyli dzisiejsze ISO możemy ustawić tylko od 25 do 125, a więc bardzo, bardzo skromnie. Podobnie sytuacja ma się do ustawiania przysłon – kręcąc pierścieniem przysłon ustawiamy równocześnie piktogramy (chmurki i słoneczka), które są pomocne dla osób nieznających się na obsłudze aparatu. Po prostu, gdy świecie słońce ustawiamy na słoneczko, gdy jest pochmurnie ustawiamy na chmurkę – prawda, że proste, łatwe i przyjemne? :)

Beroquick SL 125 jest wyposażony w sanki do lampy błyskowej oraz w gniazdo synchronizacji z lampą błyskową, co jak na prosty kompakt jest sporą niespodzianką. Aparat posiada również miejsce na zamontowanie wężyka spustowego, które znajduje się tuż obok przycisku do zwalniania migawki. Wizjer tego maleńkiego aparatu jest równie mały jak sam aparat, posiada jednak ramkę w środku, która ułatwia kadrowanie. Licznik klatek umieszczony jest z tyłu aparatu, po lewej stronie od wizjera. Bardzo ciekawe jest zastosowanie w komorze filmu dociskowej blaszki, która ma na celu dociskanie filmu podczas przewijania kolejnych klatek.

Obiektyw modelu SL 125, czyli Meritar 2.9/45 mm został wyprodukowany przez niemiecką firmę optyczną Ernst Ludwig, a złożony jest z trzech grup soczewek. Przednia soczewka posiada powłoki antyrefleksyjne w niebieskawym odcieniu. Ostrość tym Meritarem możemy ustawić od 60 cm do 10 m, plus nieskończoność.

Podsumowując te piękne „maleństwo” chciałbym zwrócić uwagę, że aparat został wykonany z metalu i mimo małych rozmiarów (11cm x 7,5 cm x 7 cm), waży całkiem sporo jak na kompakt. Beroquick SL 125 był adresowany dla przeciętnego obywatela – fotoamatora, tak więc nie zachwyca bogactwem czasów otwarcia migawki, i nie rzuca na kolana funkcjami. Miał to być prosty aparat, dla kompletnych amatorów, a potwierdzeniem moich słów mogą być piktogramy (słoneczka i chmurki), które pomagały osobie wykonującej zdjęcia w uzyskaniu odpowiedniej ekspozycji w danych warunkach oświetleniowych. Myślę, że aparat spełnił swoją rolę i dzięki dobremu obiektywowi wiele rodzin z lat 60′ i 70′ ma w swoich albumach wiele fotografii wykonanych aparatem Beroquick SL 125, lub „bratem bliźniakiem” Beier Beirette VS. Obecnie aparacik ten zasługuje na uznanie kolekcjonerów i powinien być ozdobą niejednej kolekcji, bo wykonywanie nim zdjęć w czasach obecnych uważam za ogromny fanatyzm analogowego „pstrykania”.

Pokaż komentarze (0)

Komentarze

Powiązane artykuły

Hobby i rozrywka

Świadectwo przemijania

Każde miasto, a nawet mniejsza miejscowość, ma swoje lokalne małe historie, owiane niewiadomą metafizyką. W wielkich miastach nietrudno o opuszczone miejsca, z którymi powiązane...

Wysłany dnia przez bartek69963
Gastronomia

Zastosowanie mobilnych barów na imprezach

Mobilny bar na wesele – czy warto? Nawet jeśli nie jesteśmy osobami zbyt towarzyskimi czy rozrywkowymi, na pewno zdarzają nam się w życiu takie radosne momenty, o których...

Wysłany dnia przez factory12