Czy pożądanie rymuje się ze sprzedawanie?
Podziwiam ludzi, którzy mają talent do sprzedaży. Szczególnie, gdy dobrze wiedzą, że oferowany przez nich produkt jest kiepskiej jakości, a opowiadają o nim, jak o ósmym cudzie...
Filtruj według kategorii
Podziwiam ludzi, którzy mają talent do sprzedaży. Szczególnie, gdy dobrze wiedzą, że oferowany przez nich produkt jest kiepskiej jakości, a opowiadają o nim, jak o ósmym cudzie świata. Nawet ich mowa ciała nie zdradza tego, co naprawdę myślą. Jeśli sami nie mają przekonania, co do genialności swojego produktu, stosują wyuczone techniki sprzedaży, które skutecznie działają na naiwnego klienta. Ale nie o takich nieuczciwych sprzedawcach tutaj mowa…
W związku z tym, że mam za sobą również wieloletnią pracę w dziale marketingu i współpracę z przedstawicielami handlowymi oraz trenerami sprzedaży, zawsze wydawało mi się, że jestem odporna na wszelkie sztuczki sprzedażowe. A może to nie kwestia sztuczek, tylko cecha prawdziwego, dobrego handlowca, który sprzedaje coś, w co rzeczywiście sam wierzy? Sprzedawanie to naprawdę sztuka!
Historia zdarzyła się kilka dni temu, gdy razem z mężem wstąpiłam do perfumerii znanej sieci, która jest prawdziwą mekką dla wielbicieli perfum takich jak ja. Celem wizyty było tym razem wybranie perfum dla mojego męża, dlatego pierwsze kroki skierowaliśmy w stronę półek z męskimi zapachami. Mąż zajęty był testowaniem znanych sobie zapachów, a ja niechcący stałam się świadkiem rozmowy, która toczyła się miedzy dziewczyną – sprzedawcą zapachów, a młodym chłopakiem – klientem. Rozmowa wydawała mi się na tyle interesująca, że zupełnie przestałam zwracać uwagę na kolejne zapachy podsuwane mi pod nos przez męża. Jednym uchem przysłuchiwałam się rozmowie i miałam wrażenie, że ta dziewczyna próbuje poderwać chłopaka.
– Naprawdę! Pan też jest wielbicielem tej firmy? Ależ to wspaniale, bo ja też! To taka oryginalna marka dla niezwykłych ludzi. – mówiła z przekonaniem.
Chłopak był przystojny wiec w sumie nie ma się czemu dziwić, że dziewczyna chciała na nim zrobić wrażenie. Reprezentująca tym „szarej myszki”, całkiem śmiało komplementowała chłopaka, łechtając zarazem jego ego. Młody człowiek przyszedł chyba jednak raczej szukać właściwego zapachu, niż go kupić, bo po chwili zaczął powoli wycofywać się z rozmowy obiecując, że wróci po ten zapach. Kiedy wyszedł dziewczyna przerzuciła się na nas.
– Pan szuka jakiejś konkretnej marki? Zna Pan może tę? To bardzo ekskluzywne perfumy. Dzięki temu, że nie są tak bardzo popularne, uniknie Pan sytuacji, że tym samym zapachem będzie pachniał inny mężczyzna. Ma Pan szansę wyróżnić się w tłumie!
Mój mąż z uznaniem bierze do ręki kolejny flakonik, który podaje mu dziewczyna z pytaniem, czy może przetestować zapach na skórze.
– Ależ oczywiście! Proszę się spryskać obficie! Prawda, że ten zapach pieści? – zwróciła się dziewczyna do mojego męża.
Słowo „pieści” zaszeleściło mi dziwnie w uszach, ale zadziałało! Mąż zdążył już oblać perfumami całą szyję.
– To zapach gorącego piasku, spryskanego morską bryzą! – kontynuuje dziewczyna, a ja w wyobraźni widzę już piękną, nadmorską plażę i siebie wygrzewającą się na tym gorącym piasku.
Jeśli chcecie Państwo dowiedzieć się jak skończyła sie ta historia, zapraszam na mój blog:
Komentarze