Polak potrafi
Dodano przez Malina · 2 689 odsłon
Wyznaję zasadę, aby w życiu każdy zajmował się tym do czego ma pasję i na czym zna się najlepiej. Piekarz niech piecze chleb, szewc niech robi buty, a stolarz szafy i stoły. Według mnie wtedy byłby najlepszy porządek i wszyscy byliby zadowoleni, a robota porządnie zrobiona.
Wygląda na to, że moje zapatrywania na ten temat różnią się bardzo od opinii wielu moich rodaków, bo jak zdążyłam się zorientować u nas panuje zasada, że wszyscy znają się na wszystkim! Z taką opinią spotkałam się na przykład w Irlandii, bo podobno każdy Polak to informatyk! Wiedzieliście o tym? Czy ktoś, kto potrafi obsługiwać komputer jest już informatykiem? Oczywiście, że nie ale nasi rodacy bardzo lubią chwalić się swoimi umiejętnościami, nawet jeśli nie są one do końca zgodne z prawdą.
O tym, że Polacy są ekspertami od piłki nożnej, skoków narciarskich i polityki wiemy wszyscy, ale co innego nieszkodliwe komentowanie i wymądrzanie się przed telewizorem, a co innego branie się za coś, o czym ma się dość mgliste pojęcie.
Opowiem Wam pewną historię, która wryła mi się bardzo w pamięć. Wiele lat temu, kiedy rozpoczęłam pracę w pewnej wielkiej korporacji, mimo młodego wieku miałam za sobą studia dziennikarskie i już pewne doświadczenia w pracy w mediach. W tejże korporacji zajmowałam się PR-em na rynku lokalnym, ale oczywiście musiałam pod każdym względem trzymać się wytycznych z centrali.
Ówczesnym dyrektorem do spraw marketingu na poziomie zakładu w którym pracowałam była pani, która nie wiedzieć dlaczego dostała w swoje władanie właśnie tę dziedzinę. Każda wizyta u niej napawała strachem pracowników, a  najgorsze było to, że kontrolowała dokładnie każdy dokument, każdy projekt. Wszystko z wielką lubością kreśląc zwykle czerwonym długopisem.
Pewnego dnia dostałam zadanie przekształcenia informacji prasowej, którą otrzymaliśmy z centrali (czyli od samego, głównego rzecznika prasowego całej spółki). Napisana była w sposób tak uniwersalny, że nawet niewiele musiałam zmieniać. Po prostu wprowadziłam nazwy naszych lokalnych miejscowości których temat dotyczył, zamiast tych, które wymienione były w informacji. Z wydrukowanym tekstem (bez podpisu autora) udałam się do sekretariatu, aby zostawić go do wglądu pani dyrektor. Nie minęło parę minut, gdy sekretarka ze strachem w głosie zaprosiła mnie do gabinetu dyrektorki. O zgrozo – pomyślałam i przeskakując co drugi schodek w dół, zbiegłam do sekretariatu.
Jak skończyła się ta historia dowiecie się na moim blogu:
Pokaż komentarze (0)

Komentarze

Powiązane artykuły

Hobby i rozrywka

Kreatywne klocki dla rozwoju dziecka

Twoje dziecko interesuje się motoryzacją, pomaga swojemu tacie w naprawie samochodu, a do tego ma, smykałkę do składania klocków to, zafunduj mu wspaniałą zabawę, niech przez...

Wysłany dnia przez dsgrup
Społeczeństwo

Zimowa odzież termoaktywna

Wbrew obawom, do jakich przygotowały nas dosyć słabe zimy z ubiegłych lat, w tym roku niewątpliwie nie mamy powodów do narzekania. Opady śniegu i niskie temperatury owładnęły...

Wysłany dnia przez Twistet