Zacznijmy od tego, że floating, krótko mówiąc jest zabiegiem, który ma na celu odcięcie nas od wszystkich bodźców zewnętrznych. Nazwa ta jest stosunkowo młodym pojęciem, gdyż do niedawna nazywano go zbiornikiem izolacyjnym.  Słowo to  pochodzi z języka angielskiego i w dosłownym tłumaczeniu oznacza “dryfować”.

Czy warto poddać się takiemu zabiegowi? Czy pomoże on odreagować stres nagromadzony w trudnym dla nas czasie?

Uczucie dryfowania, a relaks.

Obecnie na rynku mamy do dyspozycji dwie formy – kapsuły i kabiny.  Skupmy się jednak na korzyściach płynących z tego rodzaju odpoczynku. Kiedy tylko zanurzymy się w wodzie, która jest wysoko nasycona roztworem soli Epson, floating  unosi  nasze ciało na jej powierzchni – mimo niewielkiej głębokości wody, która średnio wynosi 30 cm.  W związku z faktem, że temperatura powietrza jak również temperatura wody w kabinie  jest taka sama, towarzyszy nam uczucie lewitacji.

W trakcie deprawacji sensorycznej nasze ciało zupełnie zamyka się na wszelkiego rodzaju bodźce zewnętrzne. Dźwięki nie docierają do nas, gdyż jednym z zaleceń przed wejściem do kabiny czy kapsuły jest  stosowanie zatyczek do uszu. Również nasz wzrok odpoczywa w trakcie seasnsu, ponieważ wokół jest ciemno.

Co jednak ze zmysłem dotyku? W kabinach – jest prościej -gdyż są one większe i dryfując po powierzchni wody nie obijamy się o ściany. W kapsule, jesteśmy narażeni na fakt dotykania jej obrzeży przez co nasz zmysł dotyku nie zostanie zupełnie wyciszony.

Jakich efektów oczekiwać?

Niezależnie od formy terapii rest, w trakcie jego trwania nasz mózg dostaje sygnał do wytwarzania hormonu szczęścia, a hormon stresu z znaczący sposób zostaje zmniejszony co niesie ze sobą stan pełnego relaksu.  W trakcie zabiegu osiągamy stan pewnego rodzaju hipnozy czy też medytacji dzięki czemu zupełnie zapominamy o stresie.  I wcale nie musimy być buddyjskimi mnichami by osiągnąć stan pełnego skupienia – przyjemne  w kabinie floatingowej zapewnia nam to już po chwili zabiegu.